sobota, 27 lipca 2013

rozdział III

   Kiedy Harry zdał sobie sprawę z tego, jak idiotyczne było jego podejrzenie, nie mógł się powstrzymać od ironicznego śmiechu. Czasem jego mózg podsuwał mu informacje, które przerażały nawet jego samego. Przecież nie mógł mu się podobać ktoś, kogo zna zaledwie kilka marnych godzin. W dodatku ten ktoś był jego przyjacielem, a o przyjaciołach nie powinno się mieć takich myśli. Po ponownym przeanalizowaniu całej sprawy, która wydawała mu się jeszcze bardziej chora niż kilka chwil temu, ruszył w kierunku domu, w którym nie było go od dwóch lat. Wychowywał się tutaj...miejscowość nieco zmieniła się od jego ostatniego pobytu w niej. W miejscu w którym kiedyś było kiedyś pole, na którym Harry razem z Zaynem i Gemmą, jego siostrą bawili w chowanego stała teraz fabryka. Praktycznie nic na pierwszy rzut oka nie nie wskazywało nawet na to, iż była to to ta sama miejscowość.
   Przekroczył próg domu i skierował się w kierunku, w którym znajdowała się jadalnia. W przeciwieństwie do tego, co było na zewnątrz, wystrój pomieszczeń kompleksu nie zmienił się nawet w najmniejszym stopniu. Wciąż był to dom przynoszący mu do głowy wspomnienia z dzieciństwa.
   Harry uśmiechnął się lekko widząc pusty gwóźdź na którym kilka lat temu wisiał dyplom, to zaskakujące że chłopak nic nie powiesił na jego miejsce. W sumie...zawsze mówił że jest dla niego święte. W magiczny sposób kawałek papieru powędrował do toalety i utopił się w muszli klozetowej kilka minut po tym, jak Zayn zwrócił się do swojego kuzyna pełnym imieniem . Do dziś pamiętał minę chłopaka klęczącego na podłodze oraz wyławiającego szczątki dyplomu którego niestety nie udało się spuścić w całości...
- Stary, sorry że pytam, ale czy twój chłopak jest niemową?- jego jakże ciekawe zajęcie w postaci macania gwoździa oraz śmiania się samemu do siebie jak idiota przerwał wychodzący z kuchni Niall.
-Lou nie jest moim chłopakiem, przyjaźnimy się. Skąd podejrzenia, że nie mówi?
   Niall skinął głową, na początku dziwiąc się trochę tym, że ta dwójka nie jest razem.
- Kiedy pytamy go o coś, kiwa tylko głową w geście potwierdzenia albo zaprzeczenia, lub po prostu wzrusza ramionami.
   Harry otworzył szeroko oczy. Przecież jeszcze niedawno mówił wszystko o wszystkim jak pojebany, co się stało...?
    Zakradł się do kuchni, aby zobaczyć czy faktycznie jest tak, jak mówił Blondas
    Na twarzy Loczka pojawił się nikły uśmieszek, kiedy zdał sobie sprawę, że zachowuje się jak ninja
-Podejrzewam, że jesteś mniej więcej w naszym wieku? - głos Zayna przeciął ciszę pomiędzy nim z Louisem, który w odpowiedzi na jego pytanie skinął lekko głową .
-Mhm... Od jak dawna przyjaźnisz się z Harry'm?- Louis spojrzał na Malika podejrzliwie ,jednak kiedy w ciemnych oczach chłopaka nie dostrzegł żadnych złych intencji jego spojrzenie złagodniało a on rozluźnił się nieco. Wcale nie wmawiał sobie, że to tylko dlatego iż rozmowa nie zeszła na temat rodziny, a nie z powodu że jego nowy znajomy wspomniał o Harry'm- jego najlepszym przyjacielu.
-Umm...W sumie znamy się od kilku, może kilkunastu godzin, ale naprawdę świetnie się dogadujemy.
   Zayn otworzył szeroko oczy. Szatyn siedzący na wprost niego poczuł się trochę niekomfortowo z tego powodu. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak śmiesznie to brzmiało. ,,Cześć, jestem Louis i od dzisiaj będę z wami mieszkał, ponieważ Harry zabrał mnie tu prosto z pociągu w którym poznaliśmy się kilka godzin temu, jest moim najlepszym przyjacielem a wiem o nim praktycznie tylko to, jak się nazywa, ile ma lat i że jest gejem'' .Louis był zażenowany tym, jak głupio zabrzmiały te słowa, nawet jeżeli nie powiedział ich na głos.
    Odruchowo uderzył się z otwartej dłoni w czoło, dopiero po chwili przypominając sobie iż jest w obecności Zayna patrzącego na niego teraz z rozbawieniem.
   Przygryzł wargę oczekując, że Zayn od niego ucieknie lub go wyśmieje biorąc za nie do końca normalną osobę, jednak jego reakcja w najmniejszym stopniu nie przypominała tej z wyobraźni Louisa.
-Niall, on jednak umie mówić! -krzyknął mulat wywołując swymi słowami śmiech starszego."
     Nastolatek natychmiast wybiegł z sąsiedniego pokoju .
-Ha! Wiedziałem że jak zaczniesz temat o Hazzie to zacznie gadać?!
-No widzisz! A sądząc po tym, co widziałem przed chwilą nie jest też do końca normalny, pasują do siebie idealnie!- energicznie wyrzucił ręce do góry, szeroko się uśmiechając.
- Tyle że Harry powiedział że nie są razem.
- Ta, pierdolisz. Harry różne rzeczy gada mój ty mały Leprechaunie!
    Louis przysłuchiwał się tej rozmowie z otwartymi ustami i chęcią wybuchnięcia śmiechem. Nie przywiązywał wagi do tematu, na jaki rozmawiali, bardziej zwrócił uwagę na to że wyglądali w tym momencie bardziej komicznie niż on bijący się po twarzy.
-Louis, powiedz ty!- głos z irlandzkim akcentem zwrócił się do niego.
-Harry powiedział wam prawdę, jesteśmy tylko przyjaciółmi.- uśmiechnął się do dwójki towarzyszy której miny najwidoczniej wskazywały na to, iż nie do końca uwierzyli w jego słowa.
-Proszę się...-zaczął ironicznie Zayn - przecież sam przed chwilą powiedziałeś, że znacie się nie dłużej niż jeden dzień,  musiało być coś na rzeczy, że zaproponował ci wspólne mieszkanie, nie zrobił tak z nikim oprócz Luke'a.
-Zaproponował mi mieszkanie ponieważ jesteśmy kolegami. Na prawde nie łączy nas nic więcej...
-Jeszcze -Malik uciął krótko.
-Co masz na myśli?
-Z biegiem czasu zrozumiesz. Przy okazji; uważaj na Harry'ego. On nie jest taki jak wszyscy - chłopak silił się na tajemniczy ton. Jednak Louis nie przejął się tym oświadczeniem.
-Wiem - zapewnił i uśmiechnął się do chłopaka - On jest lepszy od wszystkich.
- I wy nie jesteście razem? serio? bo mówisz o nim jakbyś był zakochany...
  Louis zaczął niespokojnie wiercić się na krześle. Ninja- Styles obserwujący wszystko z ukrycia wybrał sobie właśnie ten moment, aby wyjść z kryjówki, przy okazji poskramiając nieco Malika i pomagając swojemu przyjacielowi uniknąć niezręcznej odpowiedzi.
-Kto nie jest razem ?- Loczek podszedł do stołu ukradkiem puszczając oczko do Louisa który wywnioskował z tego, że Harry wszystko ma pod kontrolą.
-Louis i jakaś laska o której nam opowiadał. - Na pomoc Zaynowi przyszedł Horan.
Harry był jednak na tyle inteligentny, że zwrócił uwagę na ''nim'' w wypowiedzi swego kuzyna.
-Dobrze, a teraz wybaczcie, ale porywam Louisa, idziemy obejrzeć jakiś film.
    Zayn spojrzał na Nialla z uniesioną brwią do góry, pod czas kiedy najmłodszy z nich złapał za rękę Tomlinsona, kierując się na górę. ,,On jest lepszy od wszystkich.'' . Te słowa odbijały się echem w głowie Harry;ego i za nic w świecie nie chciały jej opuścić.
   To wszystko było chore i pozbawione wszelkiego sensu.
   To wszystko działo się stanowczo za szybko...
~*~*~*~*~*~*~*~

    Dźwięk dzwonka przerwał śmiechy pod czas wieczornej kolacji . Nikomu nie chciało się wstawać ani kończyć dość ciekawej dla nich rozmowy, jednak poproszony o to przez Zayna Horan posłusznie odsunął krzesło i ruszył do drzwi.
- Jak ty żeś to zrobił? -Harry spojrzał na Malika z uznaniem kiwając głową.
- On zrobi dla mnie wszystko - szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Coś jak ty dla Louisa.
   Harry wiedział, iż jego kuzyn stara się go tylko sprowokować i postanowił nie dać mu tej satysfakcji.
- Oh, zazdrościsz?- objął ramieniem Tomlinsona który wepchnął sobie do buzi jajecznicę aby tylko się nie roześmiać.
  Do jadalni wszedł Horan, oznajmiający Harry'mu że ma gościa.
-To Nick. -szepnął kiedy Loczek opuścił pomieszczenie.
-Kim jest Nick?- zapytał nieśmiało Louis.
   Niall spojrzał na Zayna, który skinieniem głowy dał mu znal aby odpowiedział na zadane pytanie.
-Jest pierwszym chłopakiem którego pokochał Harry.
   Widelec chłopaka zatrzymał się w połowie drogi do jego ust. Automatycznie wstał z miejsca chowając się za przejściem z jadalni do przedpokoju i przypatrując się ruchom dwójce chłopaków.
-Oh, czyżby Pan Louis był zazdrosny o Harry'ego?- Zayn wyszczerzył się do niego złośliwie, chcąc tym zdenerwować starszego.
- Nawet kurwa nie wiesz jak bardzo...- słowa Louisa mimowolnie opuściły jego usta.
-Co jest...? - Malik również wstał i podążył w kierunku chłopaka podglądającego na jego kuzyna.
   Nick przywarł swoimi ustami do ust Harry'ego przyciskając go lekko do ściany.  Tomlinson znów poczuł dziwne uczucie wypełniające go od środka. To dlatego, iż zdał sobie sprawę że nigdy nie będzie najważniejszy dla Loczka.
-Skoro tak, to może coś z tym zrobisz..? - ton Zayna spoważniał.
   Louis uśmiechnął się do niego lekko, kiwnął głową do mulata i pewnym krokiem ruszył w kierunku tej dwójki obmyślając plan jak delikatnie powiedzieć Nick'owi, że Harry jest jego.
   Przyjacielem, oczywiście...

-----------------------------
Przepraszam, wiem, że miał być wczoraj, ale dwa dni była u mnie koleżanka, która ma dość homofobiczne nastawienie do Larry'ego i nie chciałam w jej obecności niczego pisać.
Chcę Was też prosić o komentarze, bo na prawdę nie wiem, czy jest sens to pisać.
Następny rozdział w piątek.
Jeśli odpowiednio mnie zmotywujecie możliwe że w środę lub czwartek ♥
Dziękuję, że wgl to czytacie ;)

niedziela, 21 lipca 2013

rozdział II

 Pociąg powoli przemierzał kilometry, ciągnąc za sobą czas w zastraszającym tempie. Teraz, w przeciwieństwie do tego co było mniej-więcej dwie godziny temu,  Louis nie tylko chciał spowolnić czas, ale także go zatrzymać. Było to dla niego naprawdę spore zaskoczenie kiedy zdał sobie z tego sprawę. Przez chwilę również próbował wyprzeć tą myśl z głowy, jednak kiedy patrzył na wielki uśmiech, który widniał na twarzy jego nowego znajomego natychmiast zaprzestawał tej jakże idiotycznej wtedy dla niego czynności.
  Cieszył się każdym uśmiechem choć przez chwilę rozjaśniającym twarz Loczka. Nie dlatego, że najzwyczajniej w świecie go polubił, tylko dlatego, że to właśnie Louis powodował ten uśmiech. Kiedy chłopak śmiał się z jakiegoś żartu wypowiedzianego przez Tomlinsona lub po prostu z tego, iż według niego ,,Louis zgrywał twardziela'' przyjemne ciepło rozlewało się w jego klatce piersiowej.
  Pierwszy raz, od dość długiego czasu czuł się ważny, czuł się komuś potrzebny... Styles - jak się wcześniej przedstawił - uważał że straszy jest tak naprawdę bardzo uczuciową osobą, tylko nie chce przyjąć tego do wiadomości. Gdzieś pomiędzy zdaniami chłopakowi wyrwał się także jakiś tekst o tym, że Tomlinson jest jak kot. Tylko nie wie do końca jaki kot. Powiedział, że z rozmowy z Louisem wywnioskował iż ,, czasem jest tygrysem. Niedostępnym i walczącym o swoje, jednak potem zmienia się w malutkiego, bezpańskiego futrzaka szukającego u kogoś szczęścia i miłości.
   Tomlinson udawał obrażonego i urażonego stwierdzeniem Harry'ego. Nie odzywał się do niego pięć minut, co przy kimś takim jak Loczek było nie lada wyzwaniem, jednak kiedy wcześniej wspomniany wspiął mu się na biodra i zaczął przepraszać oraz go przytulać, nie dał rady na dłużej stłumić w sobie śmiechu.
- Hej, co to miało być?! Myślałem że serio się obraziłeś idioto! - wykrzyknął Styles z uśmiechem na ustach nawet nie oczekując, iż usłyszy odpowiedź gdyż Tomlinson nadal zanosił się histerycznym śmiechem.
-Hahaha serio... haha... tak się tym przejąłeś ?
-Tak, serio - Kiedy do Harry'ego dotarło to, iż śmiech starszego raczej nie zniknie szybko, postanowił jakoś mu w tym pomóc. Jeszcze biedak czkawki by dostał...
- Co to kurwa miało być? - zapytał Louis z idiotycznym wyrazem twarzy patrząc zezem na swoje czoło po którym teraz spływała ślina.
-Zostałeś przeze mnie naznaczony - Styles zszedł z jego bioder wypinając dumnie pierś - od dzisiaj jesteś moim przyjacielem i chcąc nie chcąc już się ode mnie nie uwolnisz.
- Wiesz, nawet nie chcę się od ciebie uwolnić - jego twarz rozjaśnił uśmiech - ale mógłbyś sobie wymyślić inny sposób naznaczania twoich ofiar...
   Spojrzał wymownie na ''znak'' Stylesa, po czym wytarł dokładnie czoło rękawem i razem z nowym przyjacielem ponownie wybuchli śmiechem. To zaskakujące jak jakiś chłopak mógł zmienić w czyimś życiu tyle rzeczy w tak krótkim czasie poprzez sam swój sposób bycia. Louis skarcił się w myślach. ,,To nie był JAKIŚ chłopak. To był Harry, jego jedyny przyjaciel.'' . Sama ta myśl wywoływała na jego twarzy uśmiech.
- Nie chcesz się ode mnie uwolnić? W takim razie wprowadzasz się ze mną do mojego kuzyna! No i... mam też inny sposób naznaczania
-Oh, byłbym wdzięczny gdybyś mi go teraz pokazał, bo w przyszłości nie chcę niespodzianek.
  Policzki Stylesa nagle przybrały odcień jego czerwonego szalika.
-Jesteś tego pewien?
-Najbardziej w świecie.
   Loczek powoli przysunął się do niego i delikatnie ucałował w policzek . Cisza pomiędzy nimi zdawała się trwać wieczność, z Harry był zdenerwowany tak bardzo, że jego ręce zaczęły się pocić.
-Czuję się dziwnie.
-Przepraszam Lou, nie powinienem tego robić. Masz prawo zostawić mnie tutaj teraz samego lub zacząć bić i wyzywać od pedałów . Naprawdę przepraszam, ja...
- Harry debilu, przecież ja nie o tym mówię - patrzył z politowaniem i rozbawieniem w oczach na plątającego się w zeznaniach Stylesa. Oprócz tego zdrobnienie którego ten użył przed chwilą bardzo przypadło mu do gustu. Tak mówiła na niego jego mama... - A tak przy okazji, to słodko się plątasz .
Louis mrugnął do niego, patrząc, jak jego twarz przybiera zdezorientowany wyraz
-A o czym?
-O tym że masz chłopaka.
-Ja...już nie mam. On umarł, dwa lata temu. Lekarz był nie do końca trzeźwy podczas operacji na serce.
   Louis patrzył jak do oczu młodszego napływają łzy. Nie wiedział co w takiej sytuacji mógł powiedzieć. Dokładnie wiedział co przeżywał Harry.
-Przykro mi... wiem że ten tekst jest oklepany, ale naprawdę mi przykro. - Tomlinson spuścił wzrok przygarniając do siebie Loczka
-Mi też. Ale już nie tak bardzo, bo gdyby nie to zdarzenie nie poznał bym ciebie. Śmierdzącego moją śliną, tak przy okazji - objął go ramionami w pasie i lekko uniósł wzrok na Louisa który patrzył na niego z bananem na twarzy. - Dziękuję że jesteś, Louis -szepnął i kilka chwil później zasnął wtulony w klatkę piersiową Tomlinsona który w jego obecności był... naprawdę szczęśliwy.
Nic dziwnego, to przecież jego najlepszy przyjaciel.
,,Bo tak robią przyjaciele, prawda?''
,,Okazują sobie braterską miłość, prawda?'' 

  Louis nie wiedział jak odpowiedzieć sobie na te pytania. W końcu nigdy nie miał prawdziwego przyjaciela...
,,Bo to już był jego przyjaciel, prawda? Przecież napluł mi na czoło''
Louis był już tak zmęczony coraz to kolejnymi pytaniami nasuwającymi mu się na myśl , że zasnął, przy okazji lekko molestując włosy Harry'ego.
   Pachniały jabłkami...


~*~*~*~*~*~*~*~*~

-Jesteśmy na miejscu Lou - głos Harry'ego przerwał ciszę pomiędzy nimi dwoma.
Wcale nie była ona niezręczna . Loczek dyskutował o czymś z kierowcą taksówki, którą chwilę wcześniej wynajęli. Louis najpierw grzebał w jego telefonie przesyłając sobie covery niektórych piosenek w wykonaniu nic niewiedzącego o tym Harry'ego, a następnie oparł głowę o oparcie, i dopadło go zmęczenie.
-Mhm - mruknął nawet nie ruszając się z miejsca. Wcale nie miał ochoty wychodzić z samochodu. Było w nim tak przyjemnie, a obecność jego przyjaciela jeszcze bardziej umilała mu pobyt.
   Harry z rozbawieniem w oczach patrzył na Louisa przyklejonego do bocznej szyby auta .
- No juuuż, wstawaj! Ile można spać?
- Dużo. Zmuś mnie, bo nie mam zamiaru się stąd ruszyć - kierowca zaczął niecierpliwie stukać palcami w kierownice, dając tej dwójce do zrozumienia, iż nie zamierza dłużej czekać, jednak kiedy Harry obdarzył go jednym ze swoich morderczych wzroków mówiących ,,spierdalaj'' od razu zaprzestał wykonywanej czynności i wyszczerzył się do nich swoimi zębami , które od dobrych dwóch tygodni zapewne nie widziały szczoteczki.
  Louis obserwował wszystko z boku i parsknął śmiechem na to, jak wpływowy może być Harry.
- Dobra, już wstaję, bo jeszcze chwilę a rzucisz się na tego faceta tylko dlatego że nie dał mi pospać.
  Policzki młodszego pokryły się takim rumieńcem, jakby Louis powiedział naprawdę coś krępującego. Na przykład, że jego malinowe usta mają piękny kształt, co było akurat prawdą. Miał okazję by to zobaczyć , kiedy wpatrywał się w niego, pod czas...Zaraz. Chwila. Wróć. Co on robił?!
   Nagle coś go uderzyło. Jak mógł w ten sposób o Harry'm?  Przecież to jego przyjaciel!
-Zamknij się, Lou. - odwrócił się, aby rumieniec na jego twarzy nie był aż tak widoczny - i chodź już. Zayn będzie się martwił.
   Tomlinson uniósł brwi , patrząc się na Loczka. ,,Aww, jak on słodko się rumieni'' . Zignorował głos, odzywający się w jego głowie, skarcił się w myślach i zaczął powoli wychodzić z żółtego samochodu kierując się w stronę Loczka który zdążył wypakować z bagażnika ich walizki.
   Zapłacił kierowcy jego należne i został pociągnięty w stronę dużego domu kilka metrów dalej. Posesja była z zewnątrz bardzo ładna. Kuzyn Harry'ego musiał być pewnie gburowatym milionerem...
 -Harry! - niewysoki blondynek wisiał na szyi jego przyjaciela. No właśnie. To był jego przyjaciel, nie tego chłopaka.
-Cześć, Niall. -Styles uśmiechnął się szeroko i pocałował go w policzek .
   Louis poczuł dziwne uczucie wypełniające go w środku. Nie wiedział, czy była to obawa przed tym, że może stracić kogoś na kim mu zależy, czy zwykła zazdrość.
   Nie zważając na to, która z dwóch możliwych opcji była opcją prawdziwą i tak wiedział, że musi coś z tym zrobić. Podszedł do dwójki chłopaków, która stała już naprzeciw siebie i objął Loczka w pasie. Nie był to chyba najlepszy pomysł, bo Harry podskoczył w miejscu, najwyraźniej wystraszony tym nagłym gestem ze strony Louisa. Niall, który obserwował tą scenę z boku wybuchnął głośnym i niepohamowanym  śmiechem, po czym rzucił jakiś tekst o powiedzeniu Zaynowi o ich przyjeździe i ruszył w stronę domu.
-Co to było, Lou? - Harry wyswobodził się z jego ramion i odwrócił tak, że bez problemu mógł patrzeć w oczy Tomlinsona, w których od czasu spotkania Loczka migotały iskierki.
-Co?
-Dobrze wiesz , co... Młodszy nie był zły. Wręcz przeciwnie, na jego twarzy widoczny był uśmiech.
-Oh, tamto! Nic, przecież jesteś moim przyjacielem , pamiętasz? -złapał go za policzki, i delikatnie pocałował jednego z nich,  po czym sięgając po torby ,nucąc cicho jakąś piosenkę oraz podskakując, pobiegł za Niallem.
  Harry stał tak jeszcze przez chwilę, łapiąc się za policzek którego chwilę wcześniej cmoknął Louis.
  Był oszołomiony.
  Nie nagłą śmiałością Boo, jak go potajemnie nazwał w swoich myślach...
  Tylko tym dziwnym uczuciem w podbrzuszu, które czuł od ich spotkania.
  Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że są to najzwyczajniej w świecie słynne ,,motylki'...
 



----------------------------
wiem, spieprzyłam ;//
chciałam wam powiedzieć że bardzo zmotywowały mnie wasze komentarze, naprawdę dziękuję. :3
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, podawajcie wasze fb , tt i tak dalej .;)
Mam nadzieję że nie wyszedł aż tak tragicznie jak mi się wydaje . ;)
+ przepraszam za błędy, ale rozdział na szybko, i nie sprawdzałam :C

środa, 17 lipca 2013

rozdział I

Louis pił drugi kubek kawy i obserwował przez okno poranny ruch pasażerów. Siedział na stacji , czekając na pociąg już półtora godziny, aż przejmujące ciepło zmusiło go do ponownego przejścia do cieplejszego i przyjemniejszego bufetu .Kawa była obrzydliwa, ale gorąca. Stopniowo rozgrzewała jego przemarznięte ciało i przywracała czucie w palcach , kiedy trzymał kubek w dłoniach .
     Z zamkniętymi oczami po raz kolejny zamoczył swoje usta w płynie . Czuł ból , przeszywający jego ciało kiedy tylko sięgnął pamięcią do wydarzeń , które miały miejsce poprzedniego wieczora. Mimo wszystko miał nadzieję, że w najbliższym czasie owe wspomnienia zupełnie znikną z jego umysłu .
     Po krótkiej chwili usłyszał krzyk jednego z przesiadujących w bufecie mężczyzn, siedzących w sąsiednim stoliku , który dawał wszystkim do zrozumienia że pociąg na który czekali właśnie przyjechał. Louis wstał, otrzepując przy tym spodnie, złapał torbę i ruszył w kierunku drzwi z nadal nie dopitym kubkiem czarnej kawy. Niczym flegmatyk wszedł do prawie pustego pociągu , siadając w pierwszym lepszym przedziale w którym i tak nikogo nie było. Spoglądając na spływające po szybie kropelki deszczu padającego na zewnątrz, rzucił bagaż w róg małego pomieszczenia , a sam usiadł na podłużnej kanapie.
    Z minuty na minutę pociąg zapełniał się coraz większą ilością ludzi . Jedynie Louis siedział sam w przedziale... Bardzo go to cieszyło ,gdyż wolał przebywać sam ,niż w czyjejś obecności . Czuł się wtedy trochę nieswojo . Przez kilka chwil wpatrywał się w ludzi chodzących jeszcze po peronie ,wpatrując się w ich twarze .Znaczna większość była niezadowolona ,z powodu tak długiego czekania na pociąg pod czas tak wielkiej ulewy jaka panowała . Z niewiadomego powodu niektórzy woleli poczekać na pociąg na zewnątrz . Idioci. Byli też tacy,  którym mimo wszystko uśmiech nie schodził z ust  . Louis zawsze zazdrościł optymistom ich pozytywnego nastawienia do życia . Ono było naprawdę imponujące . On sam jednak , należał do tej grupki ludzi , którzy nie mieli wyrazu twarzy... Był osobą bardzo samokrytyczną , gdyż według niego człowiek bez wyrazu twarzy ,to człowiek bez serca . Jednak z drugiej strony , był to niemały wyczyn , bo nie łatwo jest tłumić w sobie wszystkie uczucia które czasem potrafią psychicznie wykończyć niejednego człowieka .
    Louis miał już wprawę w ukrywaniu tego , co naprawdę czuł . Poprzedniego wieczora był świadkiem morderstwa swojej matki przez jej własnego męża ,a w takich momentach owa umiejętność naprawdę się przydaje . On nie potrzebował współczucia . Nie oczekiwał nawet tego od nikogo , gdyż i tak wiedział że nędzne życie dwudziestolatka ani trochę nie obchodzi kogokolwiek .
   Potrząsnął głową ,starając się wyrzucić z głowy scenę w której jego ojciec wbił nóż w plecy Jay Tomlinson . Jego oczy zaszkliły się , pierwszy raz od niepamiętnego czasu . Tracąc ją , stracił wszystko co miał .Była jedyną osobą na tym świecie która przejęłaby się ,gdyby coś mu się stało, która płakałaby , gdyby to właśnie jego zabił sukinsyn który miał czelność prosić go o zrozumienie ,,ponieważ jest jego ojcem'' .
    Dokładnie pamiętał ten moment kiedy wszedł do jadalni ,a zamiast uroczego, rodzinnego obrazka ujrzał ją , leżącą na ziemi ,całą we krwi... i jego. Pochylającego się nad nią i raz za razem wbijającego ostrze w jej bezwładne ciało. Dokładnie pamiętał uczucie nienawiści , które posiadał aż do teraz , i chęć zrobienia mu tego , co on zrobił jego mamie .
    Cholerne dwadzieścia cztery godziny które minęły od momentu zatrzymania jego ,,ojca'' zdawały się trwać wieczność .
    Przetarł rękawem lekko wilgotne oczy ,doprowadzając się tym samym do porządku i przywrócił swój kamienny wyraz twarzy , zanim do jego uszu dotarł dźwięk rozsuwanych drzwi ,dający mu do zrozumienia ,że jednak nie spędzi tej kilku godzinnej podróży w spokoju , i samotności. Odruchowo odwrócił głowę w kierunku z którego dochodził odgłos.
    Osoba która weszła była chłopakiem z wyglądu  mniej-więcej w jego wieku , Jego kręcone włosy opadały na czoło przykrywając pół twarzy tak, że na początku Tomlinson miał trudności z odgadnięciem płci owego osobnika , jednak po krótkiej chwili namysłu zdał sobie sprawę, że jeśli byłby on kobietą , jego koszulka opinała by raczej piersi , a nie mięśnie .
   Louis spuścił wzrok kiedy uświadomił sobie że przyglądał się torsowi chłopaka trochę dłużej niż powinien, jednakże po chwili jego oczy znów powędrowały w stronę nieznajomego aby zobaczyć czy  przypadkiem tego nie widział . Ten zdawał się jednak nie dostrzec tego szczegółu , gdyż był zbyt zajęty wpatrywaniem się w podłogę . Najwyraźniej był wstydliwy... lub po prostu wstydził się Louisa , bo zauważył akcję sprzed chwili. Tomlinson odruchowo zaczął wiercić się na swoim miejscu . Czuł się niekomfortowo , głównie dlatego , że minęło już trochę czasu a chłopak nadal stał przy wejściu na przedział .
    Odchrząknął głośno ,wyrywając tym samym towarzysza z zamyślenia i sprawiając że ten ruszył się z miejsca . Przechodząc obok Louisa który wydawał się kompletnie niewzruszony tym , iż w przedziale znajduje się ktoś więcej, niż on sam,  uśmiechnął się słabo , i wyciągnął rękę w jego kierunku.
- Cześć .Jestem Harry, mam nadzieję że nie będzie przeszkadzała Ci moja obecność.
   Jego twarz nieco rozjaśnił kolejny wymuszony  uśmiech , jednak jego wzrok nadal skierowany był w stronę podłogi .
    Na te słowa Louis wzruszył tylko ramionami , po czym niechętnie uścisnął dłoń mierząc jej właściciela od stóp,  do czubka głowy . W końcu nie znał tego chłopaka . Możliwe, że tak naprawdę jest kryminalistą , chcącym tylko zyskać jego zaufanie , aby w czasie kiedy Tomlinson będzie spał , poderżnąć mu gardło ,,.Możliwe , że jest jaki , jak jego ojciec'' - przeszło mu przez myśl . Louis miał bardzo bujną wyobraźnię , a jego podejrzliwość czasami sięgała zbyt daleko .
    Potrząsnął dłonią chłopaka w geście uprzejmości, a Harry - jak się wcześniej przedstawił - pierwszy raz spojrzał mu w oczy . Były podobne do lazurów. Jednak nie ich kolor przykuł jego uwagę , tylko tatuaż na  nadgarstku ,który ukazał się w momencie w którym ten cofnął rękę .
-Mogę zobaczyć ? Zawsze chciałem mieć tatuaż ... - szepnął Louis , nawet nie zawracając sobie głowy tym , aby również się przedstawić. W końcu , to tylko kilka godzin , po których on i ten chłopak zapewne nigdy już się nie zobaczą , nie ma po co nawiązywać znajomości.
  Z twarzy chłopaka można było wyczytać zdenerwowanie ,a jego ciało od razu się podkurczyło ,przez co Louis wywnioskował że jego towarzysz nieco się spiął .
- Jeśli nie chcesz pokazywać ,to nie musisz! - zastrzegł , widząc że jego niepewność z sekundy na sekundę wzrastała.
   Loczek jedynie uniósł lekko kąciki ust ku górze , wystawił rękę i skinął głową w geście pozwolenia .Tomlinson sprawnie podwinął rękaw jego czarnej marynarki , mrużąc oczy przy czytaniu liter wytatuowanych na jego bladej skórze.
- Co to znaczy ?  H.S  + L.M...?
- To inicjały - odpowiedział krótko , chcąc już ewidentnie skończyć nieprzyjemną dla niego rozmowę .
   Louis kpiąco uniósł lewą brew, chcąc dać mu do zrozumienia że nie pozbędzie się go tak łatwo.  Jego się nie spławia , to on spławiał innych, jednakże chłopak w lokach wydawał się jakiś taki inny niż wszyscy , że jednak odpuścił .
     Puścił jego nadgarstek, po czym ponownie usiadł na miejscu które zajął kilka minut wcześniej .
- To inicjały mojego imienia oraz imienia mojego...chłopaka .- Przy ostatnim słowie ściszył głos do tego stopnia, że Louis nie miał pewności czy się nie przesłyszał .
- Oh -  wyrwało mu się. Nigdy nie miał nic do osób którzy adorują tą samą płeć, jednak myśl iż właśnie poznał jedną z nich nieco go obrzydzała. - pedalstwo się szerzy - szepnął już tonem według niego słyszalnym tylko dla niego samego. Jednak Harry najwidoczniej okazał się chłopakiem z bardzo dobrym słuchem.
-Dobra, słuchaj. Domyślam się, że masz już do mnie zastrzeżenia, ale jestem normalnym osiemnastolatkiem, a moja orientacja seksualna nie zmienia niczego w moim zachowaniu. Nie rzucę się na ciebie i nie zgwałcę, jeśli chcesz to mogę nawet się nie odzywać lub w razie potrzeby zmienić przedział, tylko proszę... nie wyzywaj mnie od najgorszych , już i tak wiele ucierpiałem przez to że jestem sobą . W tym momencie wiesz już ważny szczegół z mojego życia, a ja nawet nie wiem jak masz na imię, czemu mówię ci o tym wszystkim?!
     Louis patrzył zdumiony na chłopaka który przed chwilą zadał mu pytanie na które nie znał odpowiedzi. Nie przez to, co przed chwilą mu wyznał, ale przez nadgarstek który w czasie gestykulowania ręką pod czas jego wypowiedzi został bardziej odsłonięty. Widniały na nim wyraźne blizny po samookaleczaniu się. Louisowi zrobiło się żal młodszego. Swoim komentarzem nie chciał go w żaden sposób urazić...
-Nie to miałem na myśli, naprawdę nie mam nic przeciwko. Jestem Louis , a ty, jak widać, jesteś bardzo rozgadanym chłopakiem. Masz więc może ochotę opowiedzieć mi kim jest ten szczęściarz?
  Kiedy do Harry'ego dotarły słowa wypowiedziane przez Louisa, uśmiechnął się. Pierwszy raz był to szczery uśmiech, który Louis naprawdę docenił. Czuł się świetnie z myślą że jakaś osoba na tym świecie uśmiecha się dzięki niemu. On również odwzajemnił gest. Siedzieli tak przez chwilę szczerząc się do siebie bez powodu, aż Harry zorientował się że to trochę dziwne i natychmiast spłonął rumieńcem . Tomlinson mrugnął go chłopaka i usiadł opierając głowę o szybę, pod czas gdy Harry opowiadał mu o niejakim Luke'u.
   Jednak Louisa nie interesowała ta opowieść, był zajęty rozmyślaniem nad nową znajomością  i tym, jak uroczo wyglądał Loczek kiedy się rumienił...
 


-------------------------------
Jest jedynka :D
mam nadzieję, że znajdzie się chociaż kilka osób których zainteresują moje wypociny ;)
jeśli tak się stanie, spodziewajcie się niedługo drugiego rozdziału :P