poniedziałek, 5 sierpnia 2013

rozdział IV

-Idź tam, i pokaż kto tu rządzi!- Malik Poklepał Louisa po ramieniu.
-Idę...- zrobił kilka małych kroków, znikając za wyjściem z jadalni.
    Po dość długim czasie znalazł się na korytarzu. Kiedy do niego zmierzał jakoś wszystko nagle wydało mu się ciekawe. Nawet to, jak duża była pajęczyna wisząca w rogu pomieszczenia. Z przejęcia nią, szatyn stanął na chwilę w miejscu wyobrażając sobie pająka który musiał ją zrobić
     Spojrzał za siebie i zobaczył mordercze spojrzenie Zayna i Nialla wskazującego mu dłonią że ma się ruszyć i przejść jeszcze te trzy, cztery metry.
     Harry odsunął chłopaka od siebie. Nareszcie, no bo ile można się całować..? Harry byłby pewnie zajebistym nurkiem, sam Louis w ciągu tak długiego czasu zdążyłby się udusić już kilka razy.
-Umm...Potrzebujesz czegoś, Lou? -Harry wyraźnie był trochę zażenowany że Tomlinson przyłapał ich pod czas takiej sytuacji.
Tylko co miał mu powiedzieć? Że Zayn kazał mu tu przyjść bo on sam nie mógł usiedzieć w miejscu, z zazdrości że straci przyjaciela? To byłoby idiotyczne... To i tak jest już idiotyczne. Louis był idiotą.
-Nie, po prostu szukam łazienki. Przepraszam, jeśli przeszkodziłem. - Zdobył się na wymuszony uśmiech.
-Jest na przeciwko pokoju Nialla i Zayna.
-Dzięki - wymruczał cicho.
 
    Znowu stchórzył. Ale to nie była jego wina. To była wina Harry'ego, bo to on go opluł. To przez niego życie Louisa obróciło się o 180 stopni. Dla osoby o takim charakterze jak Louis to wszystko działo się stanowczo za szybko. Gdyby ktoś kilka dni temu powiedział mu, że będzie mieszkał z trzema mężczyznami których praktycznie nie znał, na pewno by go wyśmiał. Chociaż nie... Kilka dni temu Louis nawet nie odzywał się, jeśli było to zbędne, nie mówiąc nic o śmiechu.
    Był zamkniętym w sobie chłopakiem który nie ufał nikomu i nie potrzebował zmian. Nie chciał ich... Właśnie to był prawdziwy on. Nie docierało do niego, jak mógł wejść z butami w życie tej trójki i oczekiwać, że będzie dla nich na prawdę ważny. Jak przyjaciel, jak brat.
   Wrócił z powrotem do Nialla i Zayna. Blondyn siedział mulatowi na kolanach. Louisa szczerze mówiąc zżerała zazdrość kiedy widział to, jak jeden drugiemu okazywał iż jest całym jego światem. Też chciał mieć kogoś takiego.
-Jestem idiotą. -westchnął.
-Tak, jesteś. - Irlandczyk uśmiechnął się do niego pocieszająco, na chwilę przerywając swą fascynującą zabawę rozporkiem.
-Nie mówię o Harry'm i tym drugim pedale który za chwilę pewnie zacznie molestować go na korytarzu- jego głos nagle stał się nieco poirytowany.
-Spokojnie, stary.- Zayn podniósł ręce do góry w geście obrony. - Tak przy okazji; spójrzmy prawdzie w oczy, nie pozwoliłbyś na to... Więc co się stało?
-Musimy trochę zwolnić.
    Niall i Zayn byli na prawdę fajnymi chłopakami. lecz ironia w ich głosie to była jedna z cech które były ich wadą.
    Horan przechylił głowę na bok, patrząc na Louisa jak na idiotę.
-Co ty chcesz zwalniać? Przyjaźń?
    W myślach Louisa brzmiało to nieco bardziej sensownie, ale no cóż...
-Tak, a co innego? - Zayn porozumiewawczo poruszał brwiami, jakby chciał powiedzieć ,,Wiesz, o czym mówię''
   Szatyn przewrócił oczami. Zayn był taki głupi, udawał iż taki jest, czy po prostu sprawiał takie wrażenie..?
-Malik, wybacz pytanie, ale czy ty przypadkiem przy smażeniu tej jajecznicy nie pierdolnąłeś się patelnią w głowę?- wskazał ruchem głowy na do połowy opróżniony talerz kolacji którą spożywał Harry zanim poszedł migdalić się z Nickiem.
-Dlaczego nie?
-Po pierwsze; Znamy się jeden dzień. Po drugie; On ma Nicka. Po trzecie; Ja kurwa nie jestem gejem. - Jego głos przy ostatnich słowach podniósł się do tego stopnia, iż niemal krzyczał.
    Kiedy Louis był w takim stanie nic nie mogło go powstrzymać przed wyrażeniem emocji. Robił to tak rzadko, że niektórzy ludzie nawet wątpili w to, że w ogóle potrafił to robić.
- Tylko żartowałem...więc co masz zamiar zrobić?
   No właśnie, tego akurat Tomlinson nie wiedział. Polubił tą trójkę, nawet jeżeli dopiero się poznali. Nie chciał zupełnie zrywać kontaktu z pierwszymi ludźmi w jego życiu którzy jego również polubili.
   Wyjazd ze swego rodzinnego miasteczka jednak wyszła mu trochę na dobre, aczkolwiek gdyby mógł cofnąć czas to nic by w swoim życiu nie zmieniał.Oddał by wszystko, by to zrobić. By z powrotem mieć rodzinę przy sobie, by mógł przytulić się do mamy i powiedzieć jej, że ją kocha. Pierwszy raz od minionych ośmiu lat. By jego siostry nie musiały zamieszkać u jakichś krewnych, a Lottie nie uciekłaby do swojego chłopaka, o którym nikt z rodziny nie wiedział. By móc się zmienić.
    Poza ty nie wiadomo nawet czy jest szansa na przyjaźń, której jeszcze nie zawarł w najmniejszym stopniu z żadnym z nich, nawet z Harry'm, mimo iż go ''naznaczył''.
Nawet ktoś odizolowany od świata i ludzi, ktoś, kto nigdy nie miał nikogo komu mógłby powiedzieć dosłownie wszystko wiedział, że nie ktoś kogo zna tak krótko może być jedynie kolegą.
-Zamierzam się wyprowadzić.

~*~*~*~*~*~*~

     Dni pędziły nieubłaganie szybko. Znajomość czwórki chłopaków znacznie się pogłębiła. Zwłaszcza Stylesa i Louisa. Oboje wiedzieli o sobie coś, czego nie wiedziała reszta. Wiedzieli, jak to jest stracić kogoś dla siebie ważnego.  W mgnieniu oka od spotkania Loczka oraz Tomlinsona minęło czternaście dni, spędzonych głównie na oglądanie filmów TV- które jak już starszy z nich zdążył zauważyć- uwielbiał Harry.
-Chłopaki, nie wiecie przypadkiem gdzie są moje zapiski na których były numery telefonów osób chętnych na wynajem mieszkania?- zapytał któregoś dnia szatyn popijając czarną, okropną kawę zaparzoną dla niego przez Loczka.
-Nie, mi niestety nie rzuciła się w oczy- odpowiedział Niall po krótkiej chwili zastanowienia.
-Najwidoczniej los nie chce abyś się od nas przeprowadzał- Oczy Loczka przez chwilę błądziły po twarzy Tomlinsona zanim napotkały jego oczy wpatrujące się w niego.
-Oh, tak, ale Harry pragnie tego najwidoczniej dużo bardziej.- Trzy pary oczu zwróciły się ku mulatowi- No co tak patrzycie? Wnioskuje to po tym że dzisiaj rano Styles utopił obiekt twoich poszukiwań w toalecie, niczym mój dyplom kiedyś. Serio, nie masz innego sposobu pozbywania się rzeczy? Nie mogłeś na przykład wsadzić tych jebanych kartek do niszczarki?
-Do niszczarki to ja ci mogę wsadzić do innego, więc radzę się zamknąć.- chłopak zacisnął zęby i ciskał piorunami* w stronę swego kuzyna.
   Wstał, przy okazji potykając się o rozwiązane sznurówki swoich białych conversów i ruszył w kierunku drzwi, na chwilę zawieszając jeszcze wzrok na Niallu.
-A tobie radzę hamować swojego chłopaka. Nie chcę potem słuchać jakichś narzekań że nie masz czym się bawić w nocy. - Rumieniec Horana pojawił się niemal w takim tempie, w jakim dupa Stylesa wędrowała właśnie po schodach.
    Mimo, iż Louis uważał całą sytuację za na prawdę śmieszną, jego drugie ja wciąż podsuwało mu myśl że Harry mógł poczuć się nieprzyjemnie.
-Pójdę do niego - oznajmił Louis zszokowany i mile zaskoczony faktem, iż z ust Malika nie padł tym razem żaden komentarz.
    Przeskakując po dwa stopnie wszedł po schodach na górę i delikatnie zapukał w drzwi sypialni Loczka.
-Wypierdalaj.
  Styles musiał być na prawdę zdenerwowany, co nie umknęło dość czujnej uwadze Louisa. Ale czym tak właściwie?  Znał Zayna praktycznie od urodzenia, tak więc powinien wiedzieć że chłopak lubił denerwować ludzi. Ba! On kochał to robić. Sam Tomlinson przekonał się o tym po zaledwie dwóch tygodniach jakie spędził w jego domu. Mimo tego, był na prawdę świetny.
    Możliwe też, iż Harry'emu było głupio że wyszło na jaw, iż chciał zatrzymać Louisa.
    Szatyn lekko uchylił drzwi nie zważając na niemiłą odpowiedź.
-Mogę?- twarz młodszego automatycznie** wystrzeliła w kierunku z którego dochodził głos Tomlinsona, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce, według Louisa dlatego, iż zdał on sobie sprawę z tego, że nie jest on jego kuzynem i nie powinien odzywać się do niego w taki sposób, lub z powodu sytuacji z ulotkami.
Ponieważ powód nie mógł być inny, prawda?
   Loczek uśmiechnął się przepraszająco i gestem dłoni zaprosił starszego do środka.
   Louis przemierzył całą długość pokoju i usiadł na skraju łóżka.
- Przepraszam, nie powinienem niszczyć tych ulotek- spuścił głowę tak, że jego niesforne loki zakryły większość jego twarzy.
  Tomlinson parsknął śmiechem
-Naprawdę przepraszasz mnie za to, że utopiłeś nic nie znaczące kartki w kiblu? Tą najważniejszą trzymam w kieszeni, nie ma się o co martwić. - Harry odetchnął z ulgą. Nie dlatego, że nie utopił tej kartki, na której naprawdę zależało Louisowi, tylko dlatego, że chłopak nie jest na niego zły.
   Obydwoje położyli się na łóżko.
-Dlaczego nie chcesz tu mieszkać, Lou?
-Ponieważ to jest dziwne.
-Co jest dziwne?
-Wszystko jest dziwne.
-Co w tym dziwnego? My też jesteśmy dziwni.
-Życie jest dziwne.
-No właśnie. jednak żyjemy, i ta jego dziwna część czasem wychodzi nam na dobre.
-To nie to samo.
-Jak to nie to samo? - Louis przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią. Zaczynał się już gubić przy tak dziwnej wymianie zdań.
-Wszyscy przywykliśmy już do tego, że życie ma swoje dziwne strony. Takiej dziwności jeszcze nie przeżyłem. Coś jakbym... pocałował dziewczynę którą znałbym od urodzenia i dziewczynę której nigdy wcześniej nie widziałem na oczy, czaisz?
-Nie. Ani trochę.
    Tomlinson otworzył usta, aby odpowiedzieć, że on też nie, jednak jego poczynania przerwał dźwięk otwieranych ponownie drzwi i głowa Malika wyłaniająca się zza nich.
    Harry od razu przybrał naburmuszoną minę, aby dać swemu kuzynowi do zrozumienia, że nie chce z nim rozmawiać i najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby najzwyczajniej w świecie sobie poszedł.
    Towarzystwo Louisa dużo bardziej mu pasowało. Loczek nie wiedział, jaki chłopak był kiedyś, lub jaki nadal jest w rzeczywistości, jednak według niego wyglądał on na osobę zamkniętą w sobie, nieśmiałą, ale bardzo zabawną i mimo wcześniej wymienionych cech towarzyską.
    Wydawał się być przyjacielem stworzonym dla Harry'ego.
 -Oh, Księżniczka Haz nadal na focha w dupie? Myślałem, że Louis w jakiś ''magiczny'' sposób się go pozbył- Mulat zaznaczył palcami cudzysłów.
   Tomlinson naprawdę podziwiał Stylesa za to, że wytrzymał z nim tak długo. Sam ton jaki przybierał w zdaniach służących do wnerwiania jego oraz Loczka był na tyle irytujący, że szatyn ledwo powstrzymał się przed zdjęciem buta i rzucenia go nim w twarz.
-Jeśli oczywiście wiecie, co mam na myśli.
   Louis spojrzał w bok, na Harry'ego który cały kipiał złością. Jego świdrujące spojrzenie mogłoby chyba nawet zabić...
   Sam Tomlinson nie dziwił mu się jednak. Jego również zachowanie Zayna doprowadzało do szału.
-Daj spokój, Harry jest po prostu zdenerwowany, bo przerwałeś nam naszą pasjonującą rozmowę o modelach niszczarek...- Louis przybrał ironiczny wyraz twarzy i podniósł brwi do góry. Z nim nawet ktoś kto jest mega wkurwiający- w tym przypadku Malik- nie wygra.
   Rysy twarzy Loczka na powrót zrobiły się bardzo delikatne, a w oczach zamiast złości widać było rozbawienie.  Zacisnął wargi, prawdopodobnie dlatego, aby się nie roześmiać.
-Oh zamknij się, Louis.- Na twarzy chłopaka wymalowany był grymas, oraz odrobinę uznania, iż ktokolwiek spróbował mu się postawić.- Przyszedłem tylko powiedzieć, że Książę Nick przyszedł zabrać cię na jakiś gówniany film do kina.
  Harry automatycznie zerwał się z miejsca, nagle ożywając.
-Nick? Kiedy przyszedł?
    Zayn popatrzył na niego jak na idiotę. Zachowywał się jak dziecko cieszące się lizakiem lub nową zabawką.
-Przyszedł jakieś dziesięć minut te...- Oczy Stylesa powiększyły się do tego rozmiaru, że pozostała dwójka miała wrażenie, jakby miały za moment wyskoczyć z orbit.
-Co?! Dlaczego mnie nie zawołałeś?! - Chłopak wyciągnął ręce w kierunku chłopaka, szarpiąc go za ramiona.- Wybacz Lou, ale muszę...
-Nie spiesz się tak.- Powiedział mulat.- kazałem mu iść do domu. Właściwie, to sam poszedł.
-Dlaczego?
-Nie wiem. Ja po prostu poprosiłem go aby zaczekał.- w jego ciemnych oczach widać było, że coś wykombinował. Z resztą...to był Zayn! Harry doskonale wiedział, że on zawsze coś kombinuje.
-Na co zaczekał? Malik, ty idioto, co mu powiedziałeś? - Ramiona młodszego opadły, jakby miał za chwilę iść na ścieńcie. Miał bardzo złe przeczucia.
- Nic takiego. Po prostu wspomniałem mu żeby nie szedł na górę, bo nie lubisz jak ktoś przerywa ci w obciąganiu.- uśmiechnął się słodko, niczym aniołek. Chujowo diabelski aniołek.
-Żartujesz sobie, prawda? - spojrzał na niego z nadzieją, że okaże się to tylko jednym z idiotycznych żartów jego kuzyna.
    Mulat pokiwał powoli głową za znak zaprzeczenia a Harry skierował wzrok na Louisa, który uśmiechnął się do niego lekko.
    Patrząc na całą tą sytuację, z jednej strony była ona naprawdę zabawna. W tamtej chwili jedyną rzeczą jaką potrzebował szatyn było zobaczenie miny Nicka, kiedy Zayn mu to powiedział. Jak widać nie jest on jedyną osobą w tym domu która nie przepada za tym chłopakiem. No tak, nic dziwnego. Zachowywał się niczym upośledzone dziecko...
   Louis naprawdę bardzo współczuł Harry'emu gustu. Kogoś z tak fajnym charakterem stać było na chłopaka lepszego od tego, jakim był Grimshaw. Atrakcyjność -której chłopak nie miał w najmniejszym stopniu- nie sięgała Loczkowi nawet do pięt. Ponieważ Styles był naprawdę atrakcyjnym mężczyzną. Louis był na tyle pewny swojej orientacji seksualnej, iż mógł to śmiało zauważyć. Szczególnie wtedy, kiedy loki opadały mu na czoło, a jego policzki były zaróżowione. Na pewno Nick nie zauważa w nim też takich szczegółów jak ten, że zieleń oczu Harry'ego był najpiękniejszym odcieniem owego koloru jaki mógł podarować komuś Bóg.
    Po kilkugodzinnej grze w butelkę w końcu poszli spać. Tomlinson nigdy nie uczestniczył w żadnej z takich zabaw, nie wiedział nawet że mogą być one tak fajne. Poczuł się jak jedenastoletni chłopak, jarający się wszystkim dokoła. Kiedyś podejrzewał, że pod czas tej gry rozmawia się tylko i wyłącznie o dziewczynach i innych rzeczach i nimi powiązanymi. Szybko też odkrył że taki przebieg spraw nie będzie zbyt możliwy przy trójce chłopaków z których ani jeden nie jest heteroseksualny.
    Mimo tego, ta sytuacja mu pasowała. Sam nigdy w życiu nie miał dziewczyny, nie chciał się tym chwalić.
    To nie było tak, że Louis nie cieszył się zainteresowaniem u płci przeciwnej, bo powodzenie miał na prawdę wielkie. Było tak, że po prostu żadna dziewczyna nie cieszyła się zainteresowaniem u niego. Nie był odmieńcem, czy czyś w tym stylu. Najprostszym tego wytłumaczeniem był fakt, iż nie zawierał nigdy znajomości, zwłaszcza z pustymi lalkami Barbie z toną makijażu na twarzy i pustką w głowie.
   Chłopak nie spotkał się jeszcze z dziewczyną na tyle normalną i naturalną aby mogła ona zyskać zainteresowanie Louisa jej osobą.
    Możliwe że to dlatego, że nie chciałby ranić tych kobiet jeżeli okazałyby się nie w jego typie. On wiedział, co to znaczy cierpieć, nie chciał aby inni również przechodzili przez piekło, w dodatku z jego powodu...
     Chłopak po wyrzuceniu obiektu którym grali udał się do swojego pokoju. Myśli o tym wspólnie spędzonym czasie nie dawały mu spokoju. Szczególnie słowa wypowiedziane przez Harry'ego, zainicjowane oczywiście przez Malika.
     *Zayn zakręcił butelką. Kilkanaście razy okręciła się w okół własnej osi, zanim zaczęła spowalniać swoje tempo i zatrzymała się na jego kuzynie. Mulat zrobił chytrą i podstępną minę, jakby czekał na to od dawna. Prawdopodobnie właśnie tak było, ponieważ za każdym razem, kiedy to on kręcił i butelka wskazywała na Harry'ego mocno trzymał kciuki, a gdy go omijała cicho klął pod nosem.
-Więęęc - przeciągał Malik, opierając głowę na ramieniu Nialla- prawda, czy wyzwanie?
     Loczek wiedział, że wyzwania Zayna nie są dobrym kuzynem. Był niemożliwy, jego pomysły mogłyby sięgnąć nawet trochę za daleko, na przykład do striptizu na stole...
-Prawda, debilu.
      Mulat uniósł brwi, a potem lekko skinął głową przyjmując tą wiadomość do siebie
-Co byś zrobił, gdyby Louis właśnie oświadczyłby, że mu się podobasz?
      Oczy Harry'ego oraz chłopaka a którym była mowa znacznie się poszerzyły.
-Nic bym nie zrobił, co miałbym zrobić?
-To ja się ciebie pytam, Styles. Tak przy okazji; przypominam, że to ma być prawda.
      Loczek zaczął niespokojnie gnieść skrawek koszulki.
-Pocałowałbym go. *
   
   Szczerze mówiąc, w tym wszystkim nie byłoby nic złego, gdyby nie to, że Louisowi podobał się ten pomysł. Spodobał mu się tak bardzo, że do końca gry jego myśli nim zawładnęły.
 Nie wiedział czemu, był przecież hetero.
    Ale usta Harry'ego wyglądały tak cholernie słodko kiedy przygryzł wargę wlepiając oczy w podłogę w oczekiwaniu na reakcję szatyna ...
    Zdecydowanie jego myśli zaszły za daleko.
    Zaszły tak bardzo daleko, że od razu po zamknięciu drzwi chłopak wyjął z kieszeni kartkę złożoną na pół oraz telefon, wystukując cyferki na klawiaturze jego iPhone'a.
- Dzień Dobry, nazywam się Louis Tomlinson. Czy rozmawiam z Liamem Paynem? Ogłoszenie na wynajem mieszkania jest nadal aktualne..?


*- w sensie piorunującym spojrzeniem, mam nadzieję że zrozumiałyście ;)
**- przepraszam, że to słowo jest praktycznie w każdym rozdziale, ale mam jazdę na piosenkę ''Automatic'' i tak jakoś wychodzi... :D
-------------------------------------------
jak zwykle przepraszam z błędy, i tym razem za to, że czekaliście tak długo...
Co do poprzedniego posta, postanowiłam wybrać opcję, w której skończę najpierw ten blog, jak chciała większość z was, jednak rozdziały będę dodawała szybciej. ;)
nie oszukujmy się, jesteśmy w czwartym rozdziale, a ja już drugi raz nawaliłam...z racji tego teraz będą pojawiały się one co jakieś 3 dni :D
wynagrodzę wam to, że jestem tak nieodpowiedzialna i obiecuję, że to już się nie powtórzy ! ♥
Dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście na prawdę wspaniałe...:')
jeśli chcecie ze mną kontakt, tutaj jest mój tt: @luvvmylarry
a tu ask: http://ask.fm/ruszofapanteraxd . Możecie pisać przemyślenia, pytać o rozdziały i podsuwać swoje pomysły które być może też zamieszczę w historii.
Love U All ;3
next w czwartek.
PRZYRZEKAM ;)




    

14 komentarzy:

  1. ow fuck, zajebisty rozdział . a ta gra w butelkę ? mrrr... tylko nie rozumiem dlaczego Lou zadzwonił do Liama . przecież dobrze mu się układa z Haroldem jak na razie w ich 'przyjaźni' ; > jestem bardzo ciekawa co będzie w następnym :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sadze ze Lou dlatego chce sie właśnie wyprowadzić bo boi sie ze zacznie cos czuć do harolda

      Usuń
    2. Sadze ze Lou dlatego chce sie właśnie wyprowadzić bo boi sie ze zacznie cos czuć do harolda

      Usuń
  2. to jest przeboskie *_*
    bardzo się cieszę, że dalej będziesz pisać to opowiadanie bo jest cudowne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne już nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże to jest świetne..Kocham...Bardzo jestem ciekawa czy Harry będzie z Lou..:)
    Zapraszam do mnie...http://mojeopowiadanieo-1d.blogspot.com/
    http://5letni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Omomomoo *.* Boskie KC <33
    Dawaj szybko nastepny rozdział, bo nie wyrobie xd :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, kochana :) o wspaniałości tego rozdziału wypowiedziałam się już na fb, strasznie się cieszę, że będziesz dodawała częściej rozdziały ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, świetne i jeszcze raz świetne! Niecierpliwe oczekiwanie na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaaaaaaaajebissty *.* Czekam na dalszego nexta :** /By Sara

    OdpowiedzUsuń
  9. Super *o* Czekam na następy, Genialne x
    @Marcysiax

    OdpowiedzUsuń
  10. Kobietko masz zajebiste poczucie humoru ! :D Genialne teksty !! Ten z patelnią, niszczarką ... Jesteś moim mistrzem ! haha :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne i zabawne ;)
    Jestem ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy.
    Pisz dalej a ja z niecierpliwością czekam na nexta a w międzyczasie zapraszam wszystkich chętnych do siebie.
    http://larrystylinson-stories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej. Nie mogę uwierzyć, że Louis stchórzył. Na dodatek się wyprowadza. Boże, chciałabym już ten czwartek!
    haha, Zayn to najfajniejsza osoba w tym opowiadaniu. C:
    Piszesz bardzo ciekawie, czekam na następny rozdział xx.
    @Lou1love
    http://the-way-you-kiss-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń