wtorek, 27 sierpnia 2013

rozdział VII

  • Louis pierwszy raz doświadczył takiego uczucia.
    Pierwszy raz był zakochany. Pierwszy raz jego ust dzieliły jedynie milimetry aby spotkać się w pierwszym pocałunku z pierwszą osobą poza jego rodziną na której mu naprawdę zależy. Nigdy nie podejrzewałby nawet, że chłopak poznany przypadkiem może w jego życiu zmienić praktycznie wszystko. Nie podejrzewałby, że przy kimkolwiek mógłby czuć się kiedyś tak swobodnie, jak czuje sie przy Harry'm. On sprawiał, że Louis był szczęśliwy. Kiedy przebywał w pobliżu, wraz z nim w pomieszczeniu znajdowała się dobra aura i wszystko nagle stawało się proste. Szatyn nie potrafił powstrzymać uśmiechu, kiedy oczy Loczka połyskiwały, pod czas gdy we dwoje przekomarzali się z Zaynem, na zmianę wymyślając co raz to nowe pomysły aby odegrać się na nim, kiedy tylko rzuci jakiś sprośny komentarz w ich stronę. Na początku Tomlinson nieco denerwował się na Malika kiedy w pewien sposób dawał wszystkim dookoła do zrozumienia, że jest gejem. Jednak teraz, kiedy dopuścił do siebie myśl jego odmiennej orientacji owe uwagi nawet były mu na rękę. Bardzo podobała mu się myśl, że on i Harry mogliby być parą. Czuł, że młodszy się boi. Był wystarczająco blisko, aby wyczuć na swojej skórze jego przyspieszony oddech. Przez chwilę nawet wydawało mu się, że słyszy bicie jego serca, które gdzieś pomiędzy marzeniami Louisa biło właśnie dla niego. -Wiesz, może to dziwne, ale jedyne czego teraz potrzebuję, to spadającej gwiazdki w środku dnia.- uśmiech rozświetlił jego twarz, a przy kącikach oczu pojawiły się delikatne zmarszczki. -Czego byś sobie zażyczył, Lou? Harry przygryzł wargę, jakby próbując rozszyfrować chłopaka. Ich usta były już niebezpiecznie blisko siebie, jednak żaden z nich nie miał odwagi, aby zbliżyć się do siebie jeszcze bliżej. -Jemioły- szepnął ledwo słyszalnie, jakby nie chciał aby nikt poza nim usłyszał co powiedział. Żołądek Loczka wywinął kilka radosnych podskoków. -Wiesz, może to i dziwne, ale ja w tym momencie pragnę złotej rybki. -Trzy życzenia? Nie za dużo wymagasz?- podniósł brwi do góry a Harry pokręcił przecząco głową. -Wykorzystałbym tylko jedno. -Dlaczego? -Bo jedyne czego teraz potrzebuję oprócz złotej rybki to to, żebyś mnie wreszcie pocałował. Louisowi nie trzeba było powtarzać drugi raz. Stanął na palcach pokonując całkowicie przestrzeń dzielącą jego i Harry'ego. Ich usta złączyły się na krótką chwilę w bezruchu, do czasu kiedy wyszli z oszołomienia po tym, co właśnie się stało. Zaczął delikatnie muskać wargi Loczka swoimi, jakby chciał mu przez te pocałunki powiedzieć to, czego nie umie dobrać w słowa. Każdy z nich Harry oddawał z równie wielką pasją jak szatyn. Przechylił głowę, dając starszemu większy dostęp do swych ust i pogłębiając tym samym pocałunek. Żaden z nich nie zwracał uwagi na resztę przyjaciół stojących w progu pomieszczenia, ani na Nick'a leżącego na podłodze gdzieś za nimi. Styles nadal nie miał pojęcia o tym, co zaszło pomiędzy nim a Louisem, jednak wiedział, że sprzeczka powstała z jego powodu oraz to, że mimo wszystko stanąłby po stronie Louisa. Nie mógłby sobie wyobrazić, co by było gdyby Grimshaw okazał się silniejszy i to Tommo leżał teraz na jego miejscu.
    Szczerze mówiąc, Harry nigdy nie brał tego co łączyło go z brunetem na poważnie, był on oderwaniem od świata i zapomnieniem o Lou, który i tak cały czas wdzierał się w jego myśli. Bójka chłopaka z Lou jeszcze bardziej utwierdziła go w przekonaniu, że nic z tego nie będzie. Na jego Boo Bear'a nikt nie miał prawa podnieść ręki, nawet w geście samoobrony. Louis oderwał się od Loczka, z powodu braku powietrza i uśmiechnął lekko. Ten zarumienił się i przygryzł dolną wargę. Tomlinson nigdy nie wierzył w przesądy ani powiedzenia, jednak to, iż pierwszy pocałunek jest pocałunkiem niezapomnianym stwierdziło się wtedy stuprocentowo. Nie dlatego, że był to jego pierwszy raz, tylko z powodu tego że przeżył go z chłopakiem który stał właśnie naprzeciwko niego ze spuszczonym wzrokiem oraz zawstydzonym wyrazem twarzy. To, jak Harry reagował na jakikolwiek gest ze strony Louisa wydawało mu się być naprawdę słodkie. Przez chwilę nawet miał ochotę powiedzieć mu o tym, oraz o fakcie, iż ten pocałunek był jego pierwszym, jednak świadomość, że ze strony Zayna przez najbliższe kilka dni będzie słyszał teksty o tym, że właśnie "stracił dziewictwo" zagórowała i postanowił trzymać buzię na kłódkę oraz ograniczyć się do uśmiechu. Loczek odwzajemnił go, błądząc oczami po jego twarzy i zawieszając na dłużej wzrok na jego policzku. Pogładził go dłonią i zwęził usta w wąską linię jakby się nad czymś zastanawiając.
    Louis nadal nie znał powodu, dlaczego chłopak jest dla niego taki czuły i troskliwy. Bo mimo tego jednego, jedynego pocałunku nie było opcji, aby Loczek również był zainteresowany przejścia granicy przyjaźni, prawda?
    -Zaraz wracam- rzucił, zanim ostatni raz przejechał swymi długimi, szczupłymi palcami po miejscu poniżej jego oka. Dopiero wtedy poczuł piekącą szramę i zdał sobie sprawę, że to ona była obiektem zainteresowania Harry'ego. Chłopak nie patrząc na resztę minął próg pomieszczenia i wbiegł schodami na górę. Kiedy tylko zniknął z polu widzenia po jadalni rozległy się zduszone piski i okrzyki radości. -Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem- usłyszał głos Zayna kierującego się właśnie w jego stronę. Nie mógł jednak dać po sobie poznać swoich uczuć i postanowił w dalszym ciągu udawać głupiego. Kiedy Malik dowiedziabył się, że przy Harry'm pocą mu się ręce, plączą myśli a serce bije tak szybko, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi zapewne wziąłby to do siebie, a sam Louis narobiłby sobie zbyt wiele nadziei. -Na co? Mulat przewrócił oczami, ale na jego ustach nadal widoczny był uśmiech. Nawiasem mówiąc, nie były one tak słodkie i pociągające jak Harry'ego. -Na ten pocałunek, idioto. -Zwykły przyjacielski gest-wzruszył ramionami, starając się nie uśmiechnąć - nic wielkiego. -No proszę cię...Gdybym w tej chwili podszedł do Liama i powiedział mu że życzę sobie nad nami jemioły, Niall by mnie zabił a Lottie z chęcią wybrała mi trumnę... - przybrał ton jakby mówił o najbardziej oczywistej rzeczy na świecie. -Skąd miałem to wiedzieć? Przed wami nigdy nie miałem przyjaciół. -nie było to może najlepsze wytłumaczenie, ale zawsze coś... Oczywiste było, że nie pocałowałby kogoś, kto nie byłby Harry'm. Spojrzał na grupkę która w tamtym momencie przerwała na chwilę szepty i rzuciła mu spojrzenie mówiące "jesteś idiotą". Wszyscy odwrócili się w stronę schodów po których z powrotem schodził Harry wlepiając w niego wzrok. Kiedy ten zorientował się, że siedem par oczu pomijając Grimshava który właśnie po dość długim czasie podniósł się z podłogi zwrócone są ku niemu speszył się trochę i szukał pomocy u Louisa. Ten podszedł do niego i pociągnął lekko za nadgarstek, aby udał się za nim. Weszli wgłąb jadalni, po czym Loczek nakazał gestem dłoni usiąść szatynowi na krześle i postawił na stole wodę utlenioną praz pudełko chusteczek higienicznych, po które udał się chwilę wcześniej. Nie zwracając większej uwagi na swojego kuzyna i jego uwagi, wyjął jedną, wylewając na nią zawartość butelki i delikatnie przemywając Tomlinsonowi niedużą ranę. Obchodził się z nim jak z jajkiem, co nie uszło uwadze Malika i jego nowej wspólniczki - Lottie. Kiedy tylko Louis wydał z siebie najcichszy jęk bólu, chłopak mrużył oczy i wbijał zęby swoją w dolną wargę, jakby bolało go to, że chłopak cierpiał. Niecałą godzinę później Zayn pożegnał obie dziewczyny, a po ofierze Louisa dawno nie było już śladu. Chłopak był naprawdę mile zaskoczony tym, że Harry bardziej przejął się nim-który miał tylko kilka zadrapań na policzku- niż swoją potencjalną drugą połówką. Mało możliwe przecież było to, że zmienił swoje nastawienie do niego z powodu ich rozmowy, ponieważ skoro chłopak był na górze, to nie mógł jej słyszeć. Przez chwilę pomyślał nawet o podsłuchiwaniu, jednak kiedy w jego głowie utworzył się obraz Harry'ego, tak samo niewinnego i słodkiego jak zawsze który najzwyczajniej w świecie daje się dwójce chłopaków pobić na jego oczach, aż sam siebie skarcił w myślach. To było tak niedorzeczne, jakby posądzić noworodka o zabójstwo.
    Ostatecznym rozwiązaniem tej zagadki było przypuszczenie, iż Perrie musiała słyszeć wszystko z kuchni i powtórzyła to Loczkowi, nie miał jednak odwagi go o to zapytać. Tak czy inaczej, Louis był naprawdę zadowolony z faktu, że cokolwiek było pomiędzy Nick'iem a Harry'm - jest już skończone. W swoim towarzystwie bawili się tak świetnie, że nawet nie wiadomo kiedy drewniany zegar wybił jedenastą i padła decyzja, że cała trójka zostaje u nich na noc. Mimo tego, że to Lottie sprawiała wrażenie najbardziej zadowolonej kiedy Harry powiadomił ją o nocowaniu, to właśnie on cieszył się najbardziej. Można to było wywnioskować po jego błyszczących się oczach i dołeczkach w policzkach, spowodowanych ciągłym uśmiechaniem się. Chłopak nie wiadomo dlaczego miał wrażenie, jakby znał Louisa całe życie, a każda minuta spędzonego z nim czasu sprawiała, że był szczęśliwy. Miał dziwne przeczucie, iż nazwisko Tomlinsona już wcześniej odegrało rolę w jego życiu i było mu cholernie znane. Jednak z drugiej strony był pewien, że spotkanie w pociągu było ich pierwszym. Na pewno zapamiętałby kogoś o tak pięknych, niebieskich oczach jakie posiadał Louis. -Chyba czas kłaść się spać - po pokoju w którym cała szóstka grała w Monopoly rozległ się głos Zayna.
    Louis nie miał najmniejszej ochoty na sen. Wolał w dalszym ciągu siedzieć na podłodze i bezkarnie wpatrywać się w Harry'ego, którego głowa spoczywała na jego ramieniu. Musiał być naprawdę zmęczony. Ze względu na niego, przyznał więc rację mulatowi i zaczął zbierać pionki oraz banknoty służące do gry oraz składać planszę którą od czasu do czasu miał ochotę pierdolnąć Malikowi, ze względu na dogryzanie Harry'emu. Tym razem to właśnie Styles został jego wybrańcem. Coś jak Harry Potter i Voldemord. Chłopak chyba zdążył się już zorientować że jego docinki w najmniejszym stopniu nie go nie ruszają, więc przerzucił się na drugiego z nich, wiedząc, że jest on czułym punktem Louisa. -Gdzie mamy spać? - Lottie wtuliła się w bok swojego chłopaka ziewając cicho. Tomlinson nie był do końca przekonany do poważnych związków w jej wieku, i to jeszcze z kilka lat starszym od niej partnerem, jednak z dwóch powodów nie miał nic przeciwko parze. Przede wszystkim, Liam był naprawdę porządnym i opiekuńczym kolesiem, jednak fakt, że jego siostra nie miała nic przeciwko jego pocałunkowi z Harry'm również zaplusował. Chłopak bardzo cieszył się oraz podzielał jej szczęście. Wcale nie tryskał energią przez kilka godzin z powodu osoby opierającej się w dalszym ciągu na jego ramieniu. -Mamy wolny pokój gościnny oraz jedno miejsce w łóżku Harry'ego- oświadczył wzruszając ramionami- proponuję, aby rodzeństwo Tomlinsonów zajęło jeden pokój, a Liam niech idzie spać do Hazzy, o ile nie przeszkadza ci bliskość drugiej osoby- zwrócił się do Payne'a- bo łóżko nie jest dużych rozmiarów- z głupim uśmiechem spojrzał na Louisa, zapewne sprawdzając reakcję chłopaka na jego słowa i czekając na sprzeciw z jego strony. Szatyn siedział jednak cicho piorunując Malika wzrokiem i przysłuchiwał się słowom swojej siostry, która przystała na jego propozycję.
    -Wybaczcie, ale już wcześniej.uzgodniliśmy z Lou że będziemy dzielili pokój razem- odezwał się Harry. Louis stał jak wmurowany nie wiedząc o co chodzi, zanim dotarło do niego, że ma swoją rolę do odegrania. -Tak? A czemu nie chcesz spać z Liamem? - głos Zayna przybrał ton przebiegłego, seryjnego mordercy próbującego wyciągnąć ze swojej następnej ofiary jakieś istotne informacje. Harry zaczerwienił się i zaczął nerwowo bawić kawałkiem materiału swojej koszulki, patrząc błagalnym wzrokiem na Louisa. -Daj spokój, Zayn. Po prostu muszę wyjaśnić Hazzie całą tą sytuację z Nick'iem. Tomlinson nigdy nie był dobrym kłamcą. Czuł się wtedy winny temu, że jakaś fałszywa informacja wyszła z jego ust, jednak okłamywanie Malika co do ich zamiarów oraz relacji z Harry'm- o których jeśli chodzi o wspólny pokój, nawet on sam nie miał pojęcia- przychodziło mu z łatwością. -Dlaczego więc nie możesz opowiedzieć historii tej sprzeczki nam wszystkim,skoro prawdopodobnie i tak nie ma pośród nas osoby która nie domyślałaby się co jest jej powodem?- zrobił wielki obrót głową, jakby miał padaczkę i dobitnie wbił wzrok w swojego kuzyna, który ponownie pod presją tego spojrzenia przybrał czerwony kolor. Dwójka "przesłuchiwanych" nie wiedziała, jak odpowiedzieć na to pytanie. Louis miał świadomość tego, że jeśli zabrnąłby w kłamstwa za daleko, potem sam zacząłby się plątać w zeznaniach, więc odpuścił. Zayn wraz z jego siostrą przybili sobie "żółwika" za plecami starszego. Chyba myśleli, iż są na tyle sprytni, żeby nikt tego nie zauważył i nie domyślił się o podstępie, ukrytym w pytaniu Lottie o miejsce do spania. Louisa trochę dotknęło to, że jego własna siostra nie stoi po steonie swego brata. Wiedział jednak, że ona i Zayn w taki sposób próbują ułożyć mu życie. Malikowi naprawdę zależało na tym, żeby jego kuzyn był szczęśliwy, a takie szczęście, o jakie mu chodziło, według niego mógł dać Harry'emu tylko Louis. Szatyn bardzo cieszył się z takiego podejścia do niego najbliższych osób Loczka. Czuł się trochę, jakby właśnie dostał pozwolenie od jego rodziny aby poprosić go o rękę.
    Za prawdę Louis nie oczekiwał od młodszego niczego więcej niż przyjaźni. Był przyzwyczajony do samotności. Miał świadomość tego, że Harry nie jest nim zainteresowany. Był osobą z wyższych sfer, taką, której urok sprawiał, że mógł mieć każdego. Nawet tego kto przez całe swoje życie sądził, że interesują go kobiety. Oprócz wyglądu posiadał też wspaniały charakter, któremu zawdzięczał swą chwilę bliskości z chłopakiem. Był pewien, że młodszy zrobił to ze współczucia. Po prostu widział, jak bardzo mu zależało.
    Gdyby ktoś w głowie Louisa mógł śledzić wszystkie jego myśli, na pewno powiedziałby, że jest masochistą. Potrafił zdołować się w każdym miejscu, o każdej porze i z każdego powodu. Nie lubił mieć świadomości, że jest szczęśliwy. Niektórzy powiedzieliby, że już nigdy taki nie będzie. Śmierć matki, zabranie ojca do więzienia, rozpad rodziny oraz to, że chłopak nigdy się z nikim nie wiązał , według publicznej opinii przekreślało resztę jego życia. On jednak patrzył na świat z zupełnie innej perspektywy. Wiedział, że kiedy kończy się jeden dzień- zaczyna drugi. Podobnie było z wydarzeniami w jego życiu. Wiedział, że złe dni wreszcie miną, jak jego cierpienie, na miejsce którego przyjdzie szczęście. Właśnie Harry mu je dawał w nadmiarze. Ten chłopak był dla niego jak heroina. Z każdym jego dotykiem, spojrzeniem, oraz każdym gestem, Louis uzależniał się od niego coraz bardziej i pragnął kolejnej dawki. To było nowe uczucie, a on nigdy nie lubił zmian. Nawiasem mówiąc, jedynymi rzeczami które lubił oprócz piłki nożnej oraz muzyki były takie, które miały coś wspólnego z Harry'm... Lecz jeśli by się zastanowić, Loczek zmienił w jego życiu naprawdę wiele. Z rozmyślań wyrwał Louisa głos Malika, wciąż usilnie próbującego wymusić na swym kuzynie informacje o powodzie dla którego chce mieć pokój właśnie z Louisem. Gdyby ten potrafił odpowiedzieć mu na to pytanie, zrobiłby to, wiedząc, że tylko usłyszenie tego, czego chce zadowoliłoby go na tyle, aby wreszcie się zamknął. Patrzył więc na Harry'ego wyczekująco, mając nadzieję usłyszeć z jego ust wyjaśnienie całej tej sytuacji.
    -Bo jeśli mam z kimś dzielić moje łóżko, nawet na jedną noc, to tylko z Lou...-szepnął, powodując u Zayna wielkie oczy. Chyba nie spodziewał się tego, że chłopak podda się tak łatwo. Louis wstrzymał oddech, jakby z obawą, że gdy znów zacznie oddychać, wszystko okaże się tylko pięknym snem lub fikcją utworzoną w jego wyobraźni. -W takim razie będziesz zawiedziony, bo jeszcze kilka dni temu Tommo uparcie twierdził że jesteś dla niego tylko przyjacielem- Mulat wysunął do przodu dolną wagę. Harry zacisnął usta w wąską linie walcząc że słowami chwilę wcześniej wypowiedzianymi przez jego kuzyna. Wyglądał na...smutnego? Louis nie potrafił do końca rozszyfrować wyrazu jego twarzy, jednak widok Loczka go bez tego słodkiego uśmiechu na ustach oraz dołeczków w policzkach całkowicie łamał mu serce. Jego dłoń odruchowo powędrował w stronę dłoni Harry'ego, przez krótką chwilę mając zamiar ją złapać, przekazując tym samym wiadomość, że Zayn to idiota. Przemyśla jeszcze raz całą sytuację, stwierdzając, że nieco się zapędził, i jak poparzony cofnął rękę, przypadkowo lekko muskając palcami bok bruneta. Wbił wzrok w ziemię jakby całą ta sytuacja nie miała miejsca, modląc się, aby jego przyjaciel nie domyślił się o jego zamiarach. Harry jednak nie miał problemu z rozszyfrowaniem ludzi- od razu zrozumiał to, co chciał zrobić Louis. Kącik jego ust uniósł się do góry, a dłoń oszukała rękę Tomlinsona, splatając ich palce razem. Szatyn zdziwiony spojrzał w kierunku Harry'ego, puszczającego mu oczko i uśmiechającego się ciepło. Malik obserwował całe zdarzenie z oddali. Wyglądali na szczęśliwą, kochającą się parę. Nie chciał jednak wspomnieć im o tym, z obawy, że znów wrócą do relacji czysto-przyjacielskich.
    Wiedział od samego początku o tym, że Louis spodobał się jego kuzynowi. Z resztą...nawet idiota mógłby to zauważyć. Jego błyszczące oczy, rumieńce pojawiające się na jego policzkach praktycznie co chwilę w obecności Szatyna i uśmiech nie schodzący z twarzy mówił sam za siebie. Tomlinson bardzo przypominał mu Luke'a. On również był cichym, zabawnym chłopakiem, który w gorszy dzień samym swoim sposobem bycia potrafił sprawić, że Harry tryskał radością. Pożegnali się z resztą i poszli do pokoju, nadal trzymając się za ręce. -Ide się wykąpać- rzucił Styles, kiedy tylko zamknęli za sobą drzwi. Skierował się w stronę swojej szafki z ubraniami, wyjmując z niej dwie pary spodni dresowych oraz dwie białe koszulki. Rzucił jeden komplet ciuchów w stronę szatyna przyglądającego się jego czynom i uśmiechnął się do niego słabo. Był naprawdę zmęczony, bardzo bolała go głowa. To, co wydarzyło się W ciągu dnia zupełnie namieszało mu w niej, powodując przy okazji migrenę. Po kilku minutach siedzenia i przysłuchiwania się wodzie lecącej zapewne z prysznica za ścianą znudzony Louis wstał z łóżka, podchodząc do półki z książkami. Jedna z okładek była zdecydowanie grubsza od pozostałych, co bardzo zainteresowało Tomlinsona. Wyjął przedmiot, orientując się, że nie była to książka, tylko album. Na jego przodzie pozłacanymi literami widniał napis ''Forever''. Przejeżdżając po nim palcami przewrócił pierwszą stronę, a jego oczom ukazało się zdjęcie Harry'ego i jakiegoś chłopaka. Loczek patrzył na niego z takim uwielbieniem... Szatyn poczuł uścisk zazdrości w sercu. Nie do końca doszła do niego wiadomość, że jest to chłopak, który już nie żyje. Przez którego śmierć tak bardzo cierpiał Harry. Przez którego śmierć się okaleczał. Tomlinson cholernie mu współczuł. Zaczął dokładnie oglądać każdą fotografię, przy której zawsze widniał mały dopisek. ,,Jesteś jak książka, pisana językiem, którego nie mogę rozszyfrować.* - Twój Luke '' Myśl, że Harry stracił osobę, na której zależało mu tak bardzo, całkowicie łamała szatynowi serce. To tak, jakby Louis stracił jego. Był dla niego kimś, kto pomógł mu się przebić. Nie tylko w miłości, mając na myśli pocałunek, ale również w życiu. To właśnie dzięki temu chłopakowi zaczął z niego korzystać. Słysząc, że odgłosy wody ucichły, co oznaczało, że Harry niedługo wróci do pokoju, Louis zamknął album, z powrotem odkładając go na półkę. Z pomiędzy jego stron wypadła mała, złożona na pół kartka. Chłopak szybko podniósł ją, wcisnął do kieszeni i wrócił na swoje wcześniej zajęte miejsce na łóżku. Drzwi otworzyły się, a po chwili pojawiła się w nich sylwetka Harry'ego. Jego włosy ociekały jeszcze wodą a dresy luźno zwisały na jego wąskich biodrach, wyglądając tak, jakby miały za chwilę z nich spaść. Wilgotny ręcznik przemoczył kawałek opinającego mięśnie t-shirt'u, a słodki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Wyglądał idealnie. Dłoń Harry'ego gestem pokazała starszemu łazienkę. Ten poszedł w jej kierunku, zamykając drzwi na klucz i wyciągając kawałek papieru ze spodni zaczął oczami śledzić słowa z takim zapałem, jakby była to jakaś tajemnica. Po tym, co wyczytał, wiedział, iż był to jakiś dokument dotyczący operacji. Operacji zakończonej fiaskiem. Operacji w której zginął człowiek. Cała ta historia była straszna. Louis z przerażeniem czytał kolejne wykazy, a serce biło mu co raz szybciej, kiedy kojarzył se sobą poszczególne fakty. ,,On umarł, dwa lata temu. Lekarz był nie do końca trzeźwy podczas operacji na serce.''

    'Słowa Harry'ego odbijały się echem w jego głowie.'

    'Ojciec Louisa był lekarzem. '

    'Do tego był kariologiem.'

    'Lubił wypić.'

    'Był mordercą.'

       Oczy Louisa natychmiastowo zjechały w dolny róg kartki, na którym powinien widnieć podpis lekarza.
        No właśnie. Powinien, ponieważ pole było puste, a a nazwiska brakowało.
        Zupełnie jak poczucia świadomości o otaczającym Louisa świecie...

    ---------------------------------
    wielki powrót C:
  • przepraszam, że tak długo to trwało, ale wakacje mi się przedłużyły, także macie w zamian więcej Larry feels ;3
    wgl, rozdział dłuższy i sądzę, że ciekawszy.
    Mam nadzieję, że się spodoba, bo szczerze mówiąc ja jestem z niego w miarę zadowolona ;D
    następny rozdział w niedzielę.
    Musicie mnie zrozumieć, bo mam sporo nauki nawet w wakacje >.<
    jestem nominowana do projektu z fizyki i matmy ;-;
    Kocham Was! ♥

15 komentarzy:

  1. Misiaku dziękujemy <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne *.* OMG ! To jest piekne i teraz zaczyna sie robic tajemnicze ... OMB !! Kocham te opowiadanie *.* Mam nadzieje ze sie dobrze skonczy ;** Pisz dalej /By Sara

    OdpowiedzUsuń
  3. 1.Czyli Ojciec Lou zabił Jego przyjaciela/chłopaka?! :o Nigdy bym się nie domyśliła, to straszne...
    2.Dziękuję za rozdział i momenty Larry'ego ;**
    3.CZEKAM DO NIEDZIELI. ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww...Boże jest świetny..Skakałam z radości gdy przeczytała,że Lou zrobił pierwszy krok w stronę Harr'ego i w końcu go pocałował.Czekam na następny....:D
    Zapraszam do mnie. http://mojeopowiadanieo-1d.blogspot.com/
    http://5letni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. wielbięę. !!!!!!!!!! < 33333333333 *_______*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział, czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawy! W oczekiwaniu na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszy rozdział jak do tej pory ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny i już. Uwielbiam jak Zenuś dowala chłopakom , nabija się z nich i udaje głupka. Strasznie mnie to bawi. Fajnie się czyta. Larry boski, niewinny, słodziutki . Wyczuwam jednak coś smutnego koniec o tym świadczy. Dużo Larrego proszę. Starsza młodzież.

    OdpowiedzUsuń
  11. 1)Zayn powala mnie na kolana xD
    2)Larry moments *-*
    3)Co do ch*ja?!?!?! Tu mnie dziewczyno naprawdę, Naprawdę, NAPRAWDĘ zaskoczyłaś 0.o

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny :) nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wreszcie !!! :D Kocham too :* <3

    OdpowiedzUsuń
  14. warto bylo tyle czekac, rozdzial super! w koncyu doczekalam sie tego na co od poczatku czekalam. Dziekuje tez ze w konu dowiedzialam dlaczego hazz okaleczal sie z powodu ojca louisa ;( to takie smutne... a skad wzielas tego luka? od poczatku sie zastanawiam okogo moze chodzic ale nie wiem... to ktos kogo hazza zna czy sb go wymyslilas? czekam do niedzieli,to jutro ;)

    OdpowiedzUsuń